czwartek, 9 lipca 2009

Indie pogodowe

Może noga mi się wygoiła, ale żebym tak mogła z niej do woli korzystać, to już niezupełnie. Miałam nadzieję, że kiedy nadejdzie lato, będę mogła jeździć do Rodziczków, którzy mieszkają w Barlinku i pławić się w wodnych odmętach,a  tu kicha:( Ani nad morze nie jedziemy, bo pogoda psia, ani nad jeziorko, bo to tylko katarem grozi, niczym innym. Kiedy rano wydaje się nam, że będzie piękny dzień, już po jakichś trzech godzinach okazuje się, że leje jak z cebra. Po chwili znowu jest słonko, ludzie z nadzieją patrzą w niebo i co? I grzmoty i błyskawice i inne grady. Jestem stworem niskocieśnieniowym i bardzo nie lubię takich wahań pogodowo-ciśnieniowych, bo boli mnie głowa od nich i nic mi się nie chce. A tak bym sobie zrobiła wyprawę pod tytułem nurkowanie na Mazurach! A chyba skończy się na tym, że zrobimy grilla pod zadaszeniem. No ale w sumie to może i lepiej - nie mamy na razie szans na wolne, więc przynajmniej cieszymy się, że rodziczkom mojego Mężiego roślinki w taką indyjską pogodę dobrze rosną na działce:)