piątek, 17 kwietnia 2009

czy dziś jest piątek?

Pod takim hasłem zaczyna się ostatnio każdy mój dzień. "Czy dziś jest piątek?" - radosna nadzieja na to, że już może zaraz, za chwilkę będzie weekend. Najlepsze jest to, że właśnie dziś jest piątek, a mnie to jakoś wcale nie cieszy. 

Spędzamy najbliższe trzy dni z moimi siostrzenicami, które z racji swego młodego wielku (4 i 6 lat) sprawiają nam nieco trudnośi;) My z Husbiszonkiem jeszcze nie mamy dzieci i bardzo nas to cieszy, chyba  z racji "egoistycznej postawy wobec świata", jak mawia mój Tatko. Mnie się zdaje, że dzieci należy mieć wtedy, kiedy się ich zapragnie, a n ie wówczas, gdy chcą tego wszyscy inni.

No choćby taki dzień, jak dzisiaj, kiedy nie mam ochoty kompletnie na nic, czuję się fatalnie, jestem śpiąca i słaba i napradę ostatnią rzeczą, o jakiej  marzę byłaby opieka nad własnym potomstwem. Basia i Ewcia przyjdą do nas na wieczorynkę, zjemy razem kolację, poczytamy im książeczki i mam nadzieję, że pójdą spać. Z tego, co obserwuję u siebie cały dzisiejszy dzień, to i ja położe się z nimi. Słaniam się na nogach, nie moge zebrać myśli, ehh, starość nie radość;) Nawet laptopa nie chciało mi się dziś uruchomić.

Dobrze, że Mężi zaraz wraca, to na pewno mi się nastrój podniesie:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz